piątek, 3 grudnia 2010

kogo to obchodzi?

dawno nie pisałam ... nie mam czasu. zapieprzam, żeby do swojego zawrotnego tysiąca złotych pensji dorobić cokolwiek żeby godnie żyć.

wczoraj dowiedziałam się od pani dyrektor, że w szkole wcale nie chodzi o nauczenie dzieci bo cyt."kogo to obchodzi co oni umieją?" tylko o to, żeby zdali egzamin. a wiadomo, można zdać język obcy na 90% a i tak nie umieć dogadać się z obcokrajowcem na temat pogody... żenada.
tak więc od wczoraj uczę dzieci zdawać egzaminy, a nie języka angielskiego. tylko niech mi potem żadem rodzic nie mówi, że niczego nie nauczyłam, bo niestety nie mogę. to nakaz odgórny.

wtorek, 14 września 2010

wsparcie rodziny

http://wyborcza.pl/1,76842,8353981,Bagno_i_rusalki.html

przeczytaj i zastanów się jedna z drugą marząca o szczęśliwej rodzince jak z reklamy vizira, jaki może być twój facet jak go nie widzisz dla waszego dziecka.

i ktoś by powiedział, że "to teraz ojciec, ma syna, będzie odpowiedzialny i pokaże mu prawdziwe życie...". ojcowie bohaterów artykułu pokazali... aż za bardzo.


aż mi się przypomina fajne i adekwatne do tematu powiedzonko:
optymiści wierzą, że świat stoi dla nich otworem... realiści wiedzą co to za otwór.

sobota, 11 września 2010

sprawiedliwość w tym kraju to bujda

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,8362354,Porazka_prokuratury__sprawa_psiego_smalcu_do_umorzenia.html


a o ile, k*rwa, zakład, że jak ruszę palcem dziecko w szkole to pójdę siedzieć na 10 lat?

jak - pytam - może być taka sytuacja, że widzieli i wiedzieli wszyscy a NIKT NIC nie zrobił? a te suki nadal robią co robiły? przysięgam na wszystko, że obdarłabym je ze skóry na żywca jakbym dopadła.

czwartek, 9 września 2010

wiek to nie wszystko

dzieciom wmawia się, że dorośli są mądrzy, odpowiedzialni i wszystko wiedzą najlepiej. a kto - pytam - morduje innych w imię wiary, pieniędzy czy ideologii? DOROŚLI. a dzieci, wiadomo, głupie to takie, bierze "przykład". i koło się zamyka.

kolejny przykład. bezmyślność. no chyba że bardzo polskie przekonanie, że "jak nie moje to mogę zepsuć, spalić, zniszczyć..." bo po co inni mają to mieć.
postawili w śmietniku kontenery na recykling. postały 2 dni. w nocy ktoś (COŚ) przyszło (nie mając najwyraźniej nic lepszego do roboty, jakiegoś płodzenia bachorów czy kradzieży) i spaliło nie dość, że nowiutkie kontenery to jeszcze pół śmietnika łącznie z drewnianą zabudową... i pytam - dziecko to było? na pewno nie.

życzę mu, żeby następnym razem sam się spalił. na wiór.

czwartek, 29 lipca 2010

dorosłość ???

dawno nie pisałam. nie znaczy to, że nic mnie nie wnerwia.
wnerwiają mnie starzy znajomi.
wnerwiają mnie swoimi słitaśnymi fotkami ze ślubu, usg, fotkami "słoneczka" na nocniku, na kocyku, u mamusi, u tatusia ...

wnerwiają mnie ich "cenne" super rady na temat rozmów kwalifikacyjnych, na które to chodzę coraz częściej. otóż, mam się nie malować, ubrać "normalnie", wyjąć kolczyki ... kurna i co jeszcze? zrobić ewentualnemu pracodawcy masaż stóp?! błagam, przecież nie będę udawać kogoś kim nie jestem! wiadomo, nie chodzę na rozmowy w ekstrawaganckich ciuchach, ale rzeczach bardziej eleganckich z elementami mojego stylu.

kumpel daje mi rady jak mam się ubierać, a dopiero co tłukł death metal w garażu ubrany na czarno z długimi piórami. dosłownie z rok temu! i co się stało? nie mam pojęcia. to chyba z nudów. ożenił się z dzieciatą dziewczyną, z którą wg. mnie krótko się znają, już czekają na dziecko, remontują dom ... co, do cholery ja się pytam!? w rok taka zmiana? i takie tempo! a może to parcie na rodzinę facetów też łapie? a może to kolejna jakaś akcja buntownicza? naprawdę nie rozumiem ...

inna kumpela będzie się hajtać. przyszły mąż - ateista, ale będzie ślub kościelny, bo ona chce, bo tak była wychowana. Tylko że taka z niej katoliczka jak z koziej dupy trąbka. i ja się znowu pytam, po cholerę ci to? i znowu nie dostaję satysfakcjonującej odpowiedzi.

do diabła z ludźmi, którzy robią coś w życiu "bo wypada", "bo już czas", "bo taka jest kolej rzeczy". ooo nie, nie kupuję tego.
swoją drogą, ciekawe, czy na łożu śmierci też umrą, bo tak wypada i trzeba ... bo ja nawet półżywa będę walczyć, że wcale nie trzeba. umrę kiedy będę miała na to ochotę. kropka.

piątek, 25 czerwca 2010

wakacje ze znakiem zapytania

od dziś jestem nauczycielem kontraktowym. zdałam.

koniec roku, więc temat na czasie, w internecie wrze: "nauczyciele nic nie robią, dostają bardzo bardzo dużo pieniędzy, drogich prezentów od uczniów z byle okazji i jeszcze mają wakacje, ferie itd" ... tia ...

uwaga, dementuję:

- roboty jest od groma
- użerania się ile bądź. i to i z uczniami jak i z rodzicami
- kasa za pół etatu nauczyciela stażysty w szkole prywatnej to 540 na rękę bez 4 groszy (to jest to bardzo dużo pieniędzy? bo ja mam inne na ten temat zdanie)
- dziś dostałam jedną różę. i to od ucznia, który przyszedł z innej szkoły 3 tygodnie przed końcem roku, nawet nie od całej klasy jednej czy drugiej, które uczę. więc gdyby "nowego" ucznia nie było, nie dostałabym NIC, nawet "dziękujemy"
- wakacje to ja mam, faktycznie. jak będę miała pecha to przedłużone. nie ma pracy, nie ma zasiłku dla bezrobotnych (staż trwa 9 m-cy więc mnie nie ogarnia)... wakacje...mhm ... czyli zęby w ścianę. jeśli to są wakacje to ja już wole ich nie mieć. zamienię się z każdym krzykaczem i półmózgiem twierdzącym że bycie nauczycielem to sielanka

co do wakacji innych nauczycieli to tak czy inaczej nie mają one nic wspólnego z 2-miesięcznym wylegiwaniem się. może, podkreślam, może wyjdzie miesiąc wolnego. ale to nie o to chodzi ile tego jest, bo dla pospolitego kretyństwa to i tak są 2 miesiące nic nie robienia, więc jakakolwiek próba polemiki pada i tak na ryj.

najmądrzejsi są ci, którzy biorą "poważne dane" ze strony choćby ministerstwa edukacji ... kupują wszystko bez cienia refleksji. kwoty jakie tam są podane jako oficjalne, może i są oficjalne, ale na papierze. bo aż wstyd im pisać ile nauczyciel naprawdę zarabia. wstyd! w kraju, w którym edukacja cieszyła się kiedyś dobrą opinią. nauczyciel jest dziś nikim, nic mu się tak naprawdę nie należy, o jakimś szacunku i prestiżu nie ma mowy.


tak, ktoś powie "trzeba było iść na ekonomię czy inne marketingi"... pff... błagam. poszłam do liceum z rozszerzonym angielskim, bo takie miałam zainteresowania, potem nkjo więc zdobyłam licencjat i mogłam już uczyć. i kuźwa, trzeba było. zamiast iść na tą magisterkę... teraz bym nie poszła. a w ciągu tych 3 lat, które zmarnowałam, tak zmarnowałam, na magisterkę tak się w tym kraju porąbało wszystko. czyja wina? moja? nie sądzę. takich jak ja są setki. ale kiedy prawie każda mamusia twierdzi "musisz mieć mgr bo bez tego będziesz zamiatać ulice" to jak miałam nie iść? tym bardziej, że życie studenckie jest super i kusi ... (studiów zaocznych nie uważam w ogóle za studia. czemu? bo wykładałam m.in w zaocznym liceum i wiem jakie są tam okrojone wymagania. i niech mi nikt nawet nie próbuje udowadniać, że tak nie jest). a tymczasem mam mgr i na dobrą sprawę innej pracy jak zamiatanie ulicy (choć i to niepewne) nie ma. po prostu rewelacja!

no więc jeśli ktoś tak strasznie zazdrości "sielankowej" pozycji nauczyciela zapraszam do spędzenia/obserwowania całego dnia z życia nauczyciela.


no a ja tymczasem, z moją górą pieniędzy jaką odłożyłam (bo przecież takich ilości jakie zarabiałam nie jest się w stanie wydać), rześka i wypoczęta (bo przecież NIC nie robiłam od września) jadę na całe 2 miesiące na wyspy kanaryjskie odpoczywać dalej. mmmm sielanka.

wtorek, 15 czerwca 2010

nieszczęścia chodzą parami

wszystko zaczęło się od nagłej śmierci mojego najukochańszego kota. odszedł i od tamtej pory moje życie to jakaś chora bajka, może raczej tragikomedia ... luby stracił prace, okazało się że dla mnie w szkole nie ma miejsca ... z każdym dniem jest coraz gorzej. nie pojedziemy na festiwal, nie mamy za co zapłacić za mieszkanie, za jakiś czas nie będzie za co ugotować obiadu.
a że mam tendencje sado-masochistyczne to oglądam zdjęcia Krzysia i ryczę.

JEDYNA dobra rzecz jaka stała się od śmierci Krzysia (8 IV) to to, że adoptowaliśmy Sznurka, 2-miesięcznego kociaka ze schroniska. mam nadzieję że jest całkiem zdrowy... oby. bo więcej nieszczęść już nie zniosę.

sobota, 12 czerwca 2010

sprawiedliwość ?!

tego już za wiele. wczoraj w rozmowie ze znajomymi wyszła taka rewelacja, że znajomej "ucięli 2000 z wypłaty" ... i ona się martwi jak to będzie .. kuuuuuuuuurwa mać! jej ucięli 2 tysiące i coś jeszcze ma, bo przecież tylko "ucięli", więc jest tego pewnie z drugie tyle... ja pierdole. a ja nie mam nic. i nie mam szansy! bo nie ma nawet połowy etatu dla mnie... ja nawet 2000 nie zarabiałam jeszcze w ciągu mego żałosnego życia... nie mówiąc już o tym, że mi ktoś taką kwotę "odcina" ...

sprawiedliwość w tym kraju już od dawna jest kurwą puszczającą się na prawo i lewo za m.in moje pieniądze.

napiszę sobie kartkę "mam 26 lat, wyższe wykształcenie i jestem bezrobotna" i usiądę na głównym deptaku w mieście. ciekawe ile bym uzbierała ?

mam naprawdę dość tego pojebanego kraju, tego prl-u w XXI wieku, tego syfu, tych pijaków i dzieciorobów, którzy dla państwa znaczą więcej niż ja czy mój luby. to jest po prostu jakaś żenada. ja tego w ogóle nie rozumiem: jak to możliwe, żeby młoda i mądra osoba była przez europejskie państwo zostawiona na pastwę losu podczas gdy pijaczków, którzy mają za co (caritas, mops, bezrobotne) chlać od 9.30 rano nie brakuje? jak to kurwa możliwe, ja się pytam?!

może powinnam zrobić sobie 5 bachórstwa żeby się mną państwo choć odrobinkę zainteresowało? bo wyciąga ta banda złodziei wstrętne brudne łapska po podatki, zusu, srusy i inne hujstwa, ale jak to mi trzeba pomóc to "mi się nie należy bo cośtam"... ja pierdolę.

- nie należy mi się zasiłek dla bezrobotnych bo robiłam 9cio miesięczny staż, a trzeba mieć przepracowany rok
- nie dostałam złamanego grosza z alimentów, ani z funduszu alimentacyjnego bo moja mama "za dużo zarabia" a ojciec jest nieściągalny

NIC MI SIĘ NIE NALEŻY W TYM PAŃSTWIE BEZPRAWIA WIĘC NIECH MNIE W DUPĘ POCAŁUJĄ I ODPIERDOLĄ SIĘ NA ZAWSZE OD MOICH PIENIĘDZY, KTÓRE LEDWO ZARABIAM.

niedziela, 6 czerwca 2010

cokolwiek

w sumie i tak prawie nikt nie czyta, więc co tam - dziś nie będzie cenzuralnie.

uwaga zaczynam. kurwa mać! po huj się człowiek uczy i jebie jakieś durnowatości pokroju łaciny na studiach by potem robić na pół etatu za 543,96 przez 9 miesięcy, a potem znowu zostaje bez grosza przy dupie?! zęby w gips i morda w kubeł. bo stażyście NIC nie przysługuje, mam żyć powietrzem.

"żyję w kraju, w którym każdy chce mnie zrobić w huja"

nie mam pracy, nie mam oszczędności (bo jak jeszcze zaoszczędzić z ww stawki?), nie mam wakacji, nie mam życia. bo co to za "życie" jak muszę liczyć każdą złotówkę, podczas gdy inni wykorzystali mnie już do granic?

mam 26 lat, wykształcenie wyższe, jest cała masa rzeczy jakie bym mogła robić, ale co? gówno! bo nie mam pleców, nie daję w łapę, nie flirtuję z grubasami na stołkach ... za to jestem atrakcyjna, pyskata i nie daję sobie w kaszę pluć ... huj z tym wszystkim. pojebany chory kraj.

chcę na festiwal, chce 5-dniowych wakacji i co? nie mam za co. bo mi się NIC nie należy. pojadę jak będę mieć 49 lat, może wtedy uda się coś zaoszczędzić.

przyszła teściowa mówi, że kiedyś się czegoś w końcu dorobimy ... ja w to nie wierzę. trzeba by obrabować bank i spierdolić za ocean by coś mieć. bo tu nic nie może się udać. wybranek stracił pracę, bo go chcieli zdegradować na robola na taśmie ... i co - ta sama historia: 26 lat, doświadczenie w kilku firmach (polskich i amerykańskich), wykształcenie wyższe ... i co? GÓWNO! bo tylko to mamy w tym jakże pięknym - kurwa mać - zasranym kraju.

a tymczasem 3-pokojowe wynajmowane mieszkanie i 2 koty na utrzymaniu ... o naszym życiu już nawet nie wspomnę. ja pierdolę.

sobota, 8 maja 2010

bezsilność

Miało nie być tak smutno, miało być wnerwiająco.Ale życie jest raczej smutne.

Czasem mam wrażenie, że nie wytrzymam i zabiję siebie lub kogoś. Bo za cholerę nie chcę żyć w świecie gdzie obdziera się zwierzęta ze skóry na żywca, gdzie zjada się mózgi półżywych małp, gdzie wywozi się konie setki kilometrów na rzeź w straszliwych warunkach, gdzie istnieją (legalnie!!!) cyrki, które propagują przedmiotowe traktowanie zwierząt, a durni półmózgowcy jeszcze płacą za " przyjemność" obcowania z tak wysoką [sic!] kulturą, gdzie trzyma się żywe stworzenia w klatkach przez całe ich - wzniośle to zabrzmi wobec całego ich nieszczęścia - życie...
Nie chcę, żeby tak było i nic nie mogę zrobić!!! i to jest najgorsze...
Bo najchętniej to wyzabijałabym tych wszystkich "ludzi" dopuszczających się takich zbrodni. Ustawiłabym w rządku i częstowała kulą w łeb. Bez litości, bez mrugnięcia okiem, z zimna krwią. Albo zamknęła w budynku z tuzinem granatów. Byłoby to tak piękne, że poszłabym siedzieć nawet z uśmiechem na twarzy. Dlaczego tak bym zrobiła? Bo tacy "ludzie" nie są dla mnie warci rdzy na złamanym groszu. Bo ich życie jest pomyłką i największą możliwą katastrofą. Bo ich dzieci są jednakowoż zrujnowane moralnie i nic dobrego z nich też nie wyrośnie. Życie muchy czy karalucha jest lepsze, a już na pewno bardziej pożyteczne.

życzę śmierci wszystkim tym, którzy choć raz dopuścili się - i imię czegokolwiek - znęcania nad słabszym stworzeniem. Bo ja niestety nic nie zrobię, ale może jakaś siła wyższa sprawi, że sprawiedliwości stanie się za dość... i na to czekam.

niedziela, 18 kwietnia 2010

śmierć

Nie pisałam, ponieważ umarł mi kot. Najukochańszy kot, bliższy mi niż niejeden członek rodziny ... bardzo to przeżyłam. Odszedł tydzień temu w czwartek. Pochowałam w sobotę. Nie będę opisywać jak i dlaczego. Napiszę tylko jedno: to było straszne, okropne... dosłownie. Dlatego, jeśli masz kota - zbadaj jego serce i zapytaj weta co się dzieje gdy kot ma wadę genetyczną serca i chorobę zakrzepową... powinno uświadomić i zobrazować całą sprawę. I zachęcić do większej dbałości o tak - jak się okazało - kruche życie tego zwierzęcia.

A w sobotę wiadomo co się stało... i już mam dość tematu śmierci. Mam dość chorej histerii na ten temat. Nie jestem nieczuła, bo moja miłość do zwierząt temu przeczy. Jestem realistką. I nie ogarniam tej histerii wokół obcej osoby. Nie dziwię się rodzinie i bliskim tych którzy zginęli. Ale obcy ludzie? Zapłakani, zachodzący się ... Jasne, smutne to wszystko. Ale ja tego nie ogarniam. Dlaczego ci sami ludzie, którzy stojąc w kolejce by "oddać ostatni hołd" parze prezydenckiej nie płaczą codziennie z powodu ludzi, którzy umierają z głodu, z pragnienia, z powodu braku domu, pieniędzy na leki ... ich już nie żal? Dla mnie to gorsza tragedia że w jednym kraju 60% ludzi ma chorobliwą otyłość, wyrzuca nadmiar jedzenia, a inni nawet kromki chleba często przez tydzień nie jedzą ... A może nikt o nich nie mówi, nie pisze, nie robi reportaży? Źle się to "sprzedaje", nie ma sensacji. Co z oczu to z serca. To histeria spowodowana przez media. Ja nie oglądam uroczystości żałobnych, wywiadów z politykami mówiącymi o "bohaterze" i jakoś nie płaczę z powodu śmierci obcych mi ludzi. Ale ludzie uwielbiają takie historie, upajają się tym. Takie "życie na gorąco" live. A efekt? Tydzień żałoby, tydzień praktycznie jednego tematu w mediach, na ulicach ...

Nie kupuję tego.

piątek, 2 kwietnia 2010

kara śmierci

"Proces trwał zaledwie tydzień. Zabijali siekierą i młotem, dostali dożywocie.
Swoje ofiary zabijali młotem, piłą motorową, siekierą. Jedna z nich, 75-letnia kobieta, przed śmiercią została zgwałcona. Zrabowane zamordowanym pieniądze bandyci wydawali na alkohol. Sąd nie miał wątpliwości co do ich winy i wysokości kary. Po trwającym zaledwie tydzień procesie obaj dostali dożywocie" (Dziennik.pl)

I moje pytanie: po cholerę ich trzymać?! Jakiś z nich pożytek? Na pewno nie. Jakieś nawrócenie? Bardzo wątpię. Krzesło elektryczne i sajonara. Uważam, że za tyle kasy co ci degeneraci zmarnują z naszych kieszeni można by użyć w bardzo dobry sposób: szpitale, hospicja, domy dziecka, schroniska ... ale nie, jesteśmy "cywilizowanym" krajem, w którym jak zgwałcisz i brutalnie kogoś zabijesz idziesz dosłownie siedzieć. Siedzieć i NIC nie robić do końca życia! To jest sprawiedliwe?! To po kiego grzyba haruję jak bury osioł za 540 zł na rękę na pół etatu (bo więcej nie ma) i dorabiam jak mogę żeby utrzymać siebie, mieszkanie i 2 koty? Przecież mogę kogoś pozbawić życia i iść sobie poodpoczywać! Dach nad głową, towarzystwo, słodkie lenistwo, jakaś książka, gazetka, spacerek, obiadek pod nos (nota bene, lepszy niż w szpitalach), TV do woli, jakieś może odwiedziny, brak szefa, obowiązków, o nic nie trzeba się martwić, a już na pewno nie o rachunki i zapas w lodówce... normalnie raj na ziemi! Co za chory kraj ...
Jakby te darmozjady chociaż robiły coś w zamian za dach nad tymi chorymi głowami! Tyle dróg do zrobienia, tyle psiego łajna na trawnikach do wyzbierania, tyle kamienic do odbudowania, a oni się wylegują całymi dniami, tygodniami, miesiącami, latami ... za nasze pieniądze!!!

Ręce opadają ... NIE dla dożywocia, TAK dla robót w kamieniołomach i na ulicach dla kryminalistów, a jak nie chce biedactwo ruszyć czterech liter - ostateczność.

Mi nikt nic nie daje za darmo, to czemu im daje się tak dużo w imię prawa i "człowieczeństwa"?

mądrzy tatusiowie

Zawsze śmiać mi się chciało jak słyszałam, że facet CHCE mieć dziecko. Po co? I czym ma się ta chęć objawiać? Oprócz poczęcia, oczywiście. Bo jakoś nie widzę raczej tatusiów na spacerach, jak już to razem z mamusią - raczej nie samego z wózkiem. Tak, wiem, to uogólnienie, ale nie będę pisać o 7% społeczeństwa, tylko całej reszcie. Jakoś nie widzę popularności "tatusiowego" - w pewnym programie śniadaniowym podali że tylko właśnie 7% nowych tatusiów zainteresowało się urlopem przeznaczonym na zajmowanie się noworodkiem. To jak z tymi chęciami? A może chcieliby od razu 12-latka, z którym się idzie grać w piłkę, co? Żenada.

Albo druga kwestia: dorośli, zdawałoby się, tatusiowie, są takimi "ukształtowanymi" jestestwami, że nawet przez myśl im nie przejdzie co mówią przy małym człowieku. Ile to ja razy słyszałam pogardliwe "baba" czy rzucone zaraz po przyjściu do domu "co na obiad?" mimo, że ona też wróciła 4 minuty temu ...

Gdzie ci inteligentni dojrzali mężczyźni?! Chyba nie ma. Albo jest ich jak na lekarstwo.
A potem słyszę w klasie (gimnazjum) jak jeden mądry mówi do drugiego że ten robi coś "jak baba" ... no kuźwa, nie wytrzymam, ochrzaniłam gówniarzy, choć wiem, że szacunku do kobiet to powinien ich jakiś mądry samiec nauczyć, ale że ich brak to tym sposobem rośnie kolejne szowinistyczne i seksistowskie pokolenie. Pokolenie, których przedstawiciele na stołkach dalej będą mi mówić o moim życiu seksualnym, o moim zdrowiu, będą decydować o moim ciele (antykoncepcja, aborcja), będą mi płacić 30% mniej na tym samym stanowisku co mężczyźni bez wykształcenia... jakie to smutne...

Syn samotnej kumpeli w ogóle jej nie pomaga, a nie powiem - całkiem mądry chłopak. Ale zabrakło, żeby "mądry" tatuś nauczył jakiejkolwiek odpowiedzialności. Tak strasznie chciał mieć dziecko, tak? I na tym się skończyło, jak mniemam.

Do dupy z takimi tatusiami, do dupy z takimi chęciami. Jak chcą tego co chcą, czyli pobiegać sobie razem, zająć się przez 5 minut w ciągu dnia, niech sobie sprawią kota czy psa a swoje "chęci" zatrzymają dla siebie. Bo durne i naiwne kobiety rozczula myśl, że ich mężczyzna dorósł do roli tatusia i "chce" mieć z nimi dziecko. pff... naprawdę. Chce je jedynie zrobić, to wszystko. Więc nie wiem, czy to sprzeczność między myślami a słowami samców czy zupełnie nieprzemyślane teksty rzucone nie wiadomo po co ...

Tak czy inaczej, nie wierzę, że facet chce dziecka i wszystkiego co z tym związane. Nie wierzę i nigdy nie uwierzę.

wtorek, 30 marca 2010

mądre mamusie

"11 proc. Polek przyznaje, że będąc w ciąży paliło, a 14 proc. - że piło alkohol"

Kobiety palą, piją w ciąży - "kieliszek nie zaszkodzi", "co tam, 2 papierosy dziennie" ... no co za egoistki! później te same "luźne" babki - za jakie się mają - doświadczają tego przedziwnego syndromu zwanego instynktem i nagle mają monopol na całą prawdę, absolut w sprawie życia... pfff... żałosne.
Te same mamusie wytykają takim jak ja egoizm, bo nie chcemy mieć dzieci. One wiedzą jaki to cud życia - które same stawiają czasem na ostrzu noża - ale co tam, one wiedzą i to stawia je ponad wszystko... no naprawdę bez komentarza.
Naprawdę rzygać się chce na widok tych mamuś, które nie mają za grosz własnej osobowości, bo owoc ich lędźwi przejął cały mózg, charakter i w ogóle całe życie. Dziecko w avatarze na serwisach społecznościowych, dziecko w całej galerii, dziecko w każdej rozmowie i wszędzie gdzie da się upchać kupkę, pieluszkę i ulewanie.

Nie mam koleżanek, serio nie mam o czym gadać z osobnikami płci żeńskiej w wieku rozpłodowym. Nie bawią mnie gadki o fizjologi małego człowieka i na pewno nie rozczula mnie jego akomodacja oka i nieskoordynowane ruchy, które to przez "wtajemniczone" mamusie odbierane są za uśmiech i radość na ich widok ... bosz, one serio nie mają pojęcia o rozwoju człowieka, ale nie szkodzi im to w dopisywaniu sobie jakiejś chorej i wyssanej nie powiem z czego ideologii.
oj słabiutko.

No ale to ja - jasno myśląca, czytająca i używająca mózgu, a nie jedynie emocji - jestem egoistką. Jestem egoistką, bo nie chcę - ku niezadowoleniu rodziny - powoływać na ten wstrętny świat dziecka, które ma za zadanie zaspokojenie instynktu, być obiektem miliarda zdjęć na serwisach, spełnienie chorych ambicji dorosłych (patrz: "małe miss", czy inny tego typu terroryzm)a potem być oddane do przedszkola i szkoły, a po powrocie do domu posadzone przed tv czy komputerem.

Bo skąd się biorą połmózgie dzieci w gimnazjum? Od takich samych rodziców. A rodzice nie widzą prostej zależności, że to oni są egoistami jakich mało robiąc sobie dzieci, z którymi po ok. 12 latach już nie ma co robić: na słodkie fociki na NK już za stare a na zachwycanie się kolejnym koślawym obrazkiem już nie ma siły... Co by tu począć? kolejne dziecko! koszmar! Bo są takie mądre, co ponownie zachodzą, bo to "cementuje związek"... matko i córko! ktoś im wszystkim zafundował chyba darmową lobotomię ...
no ale co, koza sokoła nie urodzi. Tyle na dziś. Tatusiom oberwie się już niebawem.

czwartek, 25 marca 2010

ludzie to największe draństwo

k*rwa mać!
i oto jest kolejny "człowiek", który zakatował psa na śmierć. Oczywiście miał rewelacyjny powód. Ale powód jest i tak nieważny, bo nie ma takiego powodu na świecie który mógłby usprawiedliwić coś takiego. Przysięgam, jakbym go dorwała w swoje ręce, poobcinałabym mu wszystkie członki tępym nożem, posoliła i patrzyła jak zdycha i gnije.
Zapewne jest tatusiem, mężusiem i katolikiem - a jakże - jak każdy tym kraju ...
Co lęgnie się w takich łbach bez mózgu?! Czy to coś ma jakiekolwiek przebłyski myśli?
Po raz kolejny: wróćmy do kar ze średniowiecza. Ten ciul powinien wisieć lub co najmniej zostać pozbawionym rąk! Nienawidzę takich "ludzi" i z całego serca życzę im najgorszej śmierci jaka istnieje.
Przecież to jakiś padalec bez skrupułów ... ciekawe jaką - zapewne "adekwatną" do czynu - karę dostanie to bydlę. Już się boję, bo skoro za niszczący całe życie gwałt w tym cudnym kraju jest "aż" trzy lata ...

siło wyższa, widzisz i nie grzmisz?

środa, 24 marca 2010

ludzie to świnie

dziś naprawdę niewesoło:
są ludzie, których nie ma już z czym porównać. Do zwierzęcia nie, bo jako miłośniczka zwierząt nie mogę pozwolić sobie na taką niesprawiedliwość. Do rzeczy też nie bo jeśli to "coś" ma jakieś uczucia, choćby złośliwość i głupotę, to znaczy że rzeczą nie jest ...
a jednak jest problem.
Skąd biorą się ludzie, których jedyną rozrywką jest dręczenie innych? I to różnymi metodami, np, kłamstwem, cynizmem, zalewaniem bezsensownymi i źle skleconymi mailami?
Dziwię się tym bardziej kiedy jest to osoba na dość wysokim stanowisku i zajmuje się edukacją. Która powinna mieć umiejętność rozpoznawania emocji i prezentować szeroko pojętą empatię ... a jednak nie, co tam, "podręczę ją trochę, naskarżę, nakłamię, podmienię jej umowę, poniżę" ... genialne! ta pani tak mnie "zmotywowała" do dalszej pracy, że niech ją szlag.

No tak, siedzę w tej całej "edukacji" i im dalej w las tym więcej drzew. Jest coraz gorzej. Nie wiem czy w każdym zawodzie tak jest, ale widzę, że metodycy i pedagodzy (do których, raczej niestety, należę) to najgorsze kanalie i półmózgi z jakimi miałam do czynienia w mym tak krótkim życiu. Oczywiście nie wszyscy, bo znam takich, którzy tak jak ja wpakowali się w tę jakże "uduchowioną" historię z nauczaniem z powołania w tle i po miesiącu też mieli dość ...
Już nie dziwię się, że jest takie pojęcie jak "nauczycielskie wypalenie zawodowe". Człowiek ma po prostu dość "mądrych" inaczej ludzi z pracy, dyrektorów i tym podobnych ...
ehh. gram w lotka. Marzę o wygranej - wtedy nie będę musiała pracować z ludźmi.

wtorek, 16 marca 2010

archetyp polskiej rodziny

tak, jestem okropna i będę teraz generalizować ale oto moje spostrzeżenia na temat młodej polskiej rodziny XXI wieku ...

on --> dresik, łańcuch u boku, baaardzo krótkie włosy, bądź zupełnie odwrotnie, długie tłuste i nieczesane, w ręku grająca komórka (masakra!), słownictwo na poziomie 3 kl. podstawówki i charakterystyczny bujany sposób chodzenia, o wykształceniu szkoda gadać: jest kierowcą albo jeszcze gorzej ...

ona --> żółte włosy z odrostami, 10 kg nadwagi, w najlepszym wypadku szkoła w trakcie dokańczania od lat kilku, zero ambicji i olewatorski stosunek do świata

brak ambicji cechuje oboje "rodziców", ich rodzice muszą im pomagać, bo przecież sami to sobie absolutnie nie dadzą rady. No i dziecko. Dziecko, które musi oglądać mamusię i tatusia z cygarem w zębach (ostatnio widziałam mamusię bez trzech zębów na przodzie...), słuchać ich "konwersacji" na poziomie "idź po fajki"-"nie chcę mi się" ... żałosne i doprawdy smutne.

Skąd biorą się tacy ludzie? Czemu państwo dokłada im do ich żywota? Nie rozumiem. Ja haruję jak głupia żeby się utrzymać i NIC absolutnie NIC w życiu nie dostaję za darmo! A takie nieroby (albo dziecioroby) i wywrotowcy, którzy tylko kombinują jak tu wyssać zapomogę, ulgi itp. dostają kasę za to że są leniami i lejbami. Bo jak nazwać kogoś komu nie chce się iść po gumkę do kiosku? A potem żal do całego świata bo "ojej, jestem w ciąży, co ja teraz zrobię, muszę iść do MOPSu albo zadzwonić do mamusi" ... Najgorsze jest to, że jest to podejście nie tylko 16-latek! 25-latki są równie upośledzone życiowo ...

Mnie osobiście nie mieści się to w głowie. Uważam, że skoro mamy tylko 1 życie to nie można tak sobie bimbać i olewać, że "jakoś to będzie" ... oj, nie - nie będzie. Mam nadzieję, że w końcu sprawiedliwości stanie się za dość.

sobota, 6 marca 2010

szkolnictwo

mam "przyjemność" uczyć w przedszkolu i gimnazjum ... widzę więc cały ten bajzel od przysłowiowej kuchni. Powiem Wam tak, nie jest dobrze. Ba, jest tragicznie!
Mądrzy ludzie pierdzący w stołek decydują o wieku dzieci, które mają obowiązek iść do szkoły, o jadłospisie w stołówkach, podręcznikach itd ... a potem na różnych stronach internetowych ze zdjęciami widzę taki oto obrazek: zgraja dzieciaków z ciężkimi plecakami i apel "nauczycielu! dziecko to nie Pudzian, nie udźwignie wszystkiego" czy coś koło tego ... czy ci jakże mądrzy homo sapiens (sapiens?)naprawdę nie wiedzą, że to nie nauczyciel decyduje o wadze podręcznika? że to szkoła i dyrektor mają prawo wybudować szatnie z zamykanymi szafkami dla uczniów?
najłatwiej zwalić na nauczyciela.

Tak a propos, polonistka do mamuni jednego z "orłów" z 1 gimnazjum: A wie Pani, on nawet nie zna hymnu narodowego. Jakie było jej zdziwienie jak usłyszała: "No oczywiście, że nie zna! Kto go miał nauczyć?" Normalnie bez komentarza.

Decydenci, ministerstwo edukacji pojęcia nie mają jak ich mądre ustawy i rozporządzenia działają w życiu... a raczej nie działają. W rezultacie "każdy orze jak może", czyli interpretuje sobie owe ustawy i rozporządzenia po swojemu, bo te mądrości nie są kompletnie przemyślane i dostosowanie do naszych realiów.
Pamiętam jak mój rocznik straszyli tzw. nową maturą i obowiązkową maturą z matematyki ... to była rzeź. Zwłaszcza, że całe liceum uczyliśmy się wg. "starych standardów" a tu o jakże fantastyczny pomysł - napiszą nową maturę! Gdyby ten mądrala jeden z drugim co to wymyślili pewnie przy piwie po konferencji mieli większą siłę przebicia to byłoby ze mną i połową szkoły kiepsko. Na szczęście burdel w ministerstwie przerósł wszystkich i nowa matura mnie nie chapnęła.
Ale burdel został. Konspekty, punktacje, średnie ważone i tego typu pierdoły w szkolnictwie wcale nie sprawiają, że jest bardziej fair, ani niczego nie ułatwiają. Ale brzmi tak mądrze i jest takie europejskie ... Powstaje kolejna tona makulatury. Tak jest w gimnazjum.

W przedszkolu jeszcze gorzej. Nie mówię o zwykłym przedszkolu - lepiej: unijny projekt prowadzony w przedszkolach. Tam wszyscy błądzą jak dzieci we mgle. Nie przeszkadza im jednak niedoinformowanie i bajzel bo sami tworzą owy bajzel jeszcze większym. Kosztem zwykłych pracowników oczywiście. Okazuje się, że pracodawca może [sic!] "podmienić" umowę o pracę, bo kwota się nie zgadzała! Oczywiście była za wysoka. Tym sposobem z 40 zł brutto (tak było podpisane) jest 34 zł brutto (na stronie bez mojego podpisu) a netto ok. 26 (!!!)
Gdybym wiedziała wcześniej to bym tego papierka nawet nie podpisywała, a teraz nie ma o co walczyć bo się okazało że mi pracodawca nie powiedział że owe 40 zł brutto to brutto ubruttowione (?! pierwszy raz w życiu słyszę o takiej głupocie) i że jest kolejna składka na coś tam bo pracuję w dwóch zakładach pracy ... rewelacja! i zamiast 260 zł, dostałam 190 ... bosko! nie wiem czy się z tego śmiać czy płakać ... tak w tym kraju traktuje się młodych pracowników. Nie informuje się ich o rzeczywistych warunkach pracy, bo nikt mądry by umowy nie podpisał, podmienia się umowy jak już pracownik jest w garści i wtedy dopiero tłumaczy dlaczego o tyle mniej dostanie za swą pracę ...
grupa unijna: 16 sztuk dziatek w wieku 3-5 lat. Większość nie rozumie polecenia "siadaj". Uczę ich ... angielskiego. Dzieci nie rozumieją po polsku, a co dopiero po angielsku. Jest ich za dużo. Zajęcia są za długie. Tak naprawdę angielski wcale nie jest dla nich czymś atrakcyjnym. Wolą bezmyślnie układać puzzle na chybił-trafił. A ja tańczę, skaczę, klaszczę, wymyślam gry i zabawy, biegam na rzęsach, piszę plany, czekam 2 miesiące na wypłatę, staję na rzęsach a jeden z drugim pyta po 10 min zajęć "a kiedy będziemy się bawić?". Ehh...a gdzie motywacja dla nauczyciela za całe to użeranie się? kasa-żadna, w dodatku dopiero dostałam pieniądze za styczeń, ilość pracy-masakra. Wniosek: nie opłaca się legalnie pracować. Niestety.

Muszę dodać jeszcze odrobinkę o kochanych rodzicach. Pani dyrektor w przedszkolu miała problemy ze złożeniem całej grupy, bo zajęcia dla grupy unijnej nie obejmują ... żarcia za darmo! Rytmika, logopeda, angielski, zajęcia z komputerem, opieka przez ponad 5 godzin dziennie gratis! Oj, a co moje dziecko będzie jeść? Tak bez jedzenia w przedszkolu? - zapytała zmartwiona mamusia. Usłyszała, że jeśli cała reszta atrakcji jest mniej ważna od obiadku to może lepiej powinna zgłosić się do MOPSu czy jakiejś darmowej jadłodajni a nie do przedszkola, bo w przedszkolu dziecko ma się głównie bawić i uczyć.
Co za bezczelność. Zrobić sobie dziecko, oddać po 3 latach do przedszkola by je nauczyli, nakarmili i wytarli nos jak się jedno z drugim posmarka i nic się dzieckiem już nie interesować. Pff... Widać które z 16 dzieci w grupie spędza czas z rodzicami w jakiś inny sposób niż oglądanie dobranocki czy zakupy. I wierzcie mi, nawet połowa z tych dzieci nie ma prawdziwie edukacyjnego kontaktu z rodzicami.
Z takim materiałem przyszło mi pracować ...

Nie, nie ma i nie będzie optymistycznego akcentu na koniec.

czwartek, 4 marca 2010

pierwszy czyli "a po co?"

Witam!
Mój pierwszy wpis - sprawdzający cały ten szajs z blogami.
Głównym zamiarem pisania jakichkolwiek wypocin jest wylanie całej żółci jaka zdąży nazbierać się w moich trzewiach w przeciągu dnia lub nawet kilku dni, czyli ulżenie sobie ... z uwagi na fakt, że w życiu codziennym co chwila mnie coś WNERWiA to pewnie będę męczyć potencjalnych czytelników każdego dnia.

tematy jakie będą na tzw. tapecie będą różne, ale generalnie żadne różowe kwiatki, słoneczka czy motylki ...

1. płaca w naszym zacnym kraju
2. praca w tymże
3. wyzyskiwanie młodych osób bez tzw. doświadczenia, znajomości wszystkich programów komputerowych, dziesięciu języków i bez prawa jazdy
4. puszczalskie małolaty
5. dresy, kibole, generalnie półmózgi
6. serwisy społecznościowe i bachory w avatarach
7. psie gówna na trawnikach i chodnikach
8. komunikacja - autobusy, tramwaje, pociągi
9. szkolnictwo (o fuj!)
10. ludzka zawiść i głupota

To tak bardzo w skrócie. Jeśli ktoś ma słabe nerwy, lepiej niech nie czyta. Nie przebieram w słowach, choć staram się unikać srogich wulgaryzmów. Wszystkie moje odczucia a więc i wpisy są maksymalnie subiektywne i oparte tylko na moim doświadczeniu bądź na doświadczeniu moich przyjaciół, krewnych, znajomych.
Koniec ogłoszeń. Rozejść się.