wtorek, 30 marca 2010

mądre mamusie

"11 proc. Polek przyznaje, że będąc w ciąży paliło, a 14 proc. - że piło alkohol"

Kobiety palą, piją w ciąży - "kieliszek nie zaszkodzi", "co tam, 2 papierosy dziennie" ... no co za egoistki! później te same "luźne" babki - za jakie się mają - doświadczają tego przedziwnego syndromu zwanego instynktem i nagle mają monopol na całą prawdę, absolut w sprawie życia... pfff... żałosne.
Te same mamusie wytykają takim jak ja egoizm, bo nie chcemy mieć dzieci. One wiedzą jaki to cud życia - które same stawiają czasem na ostrzu noża - ale co tam, one wiedzą i to stawia je ponad wszystko... no naprawdę bez komentarza.
Naprawdę rzygać się chce na widok tych mamuś, które nie mają za grosz własnej osobowości, bo owoc ich lędźwi przejął cały mózg, charakter i w ogóle całe życie. Dziecko w avatarze na serwisach społecznościowych, dziecko w całej galerii, dziecko w każdej rozmowie i wszędzie gdzie da się upchać kupkę, pieluszkę i ulewanie.

Nie mam koleżanek, serio nie mam o czym gadać z osobnikami płci żeńskiej w wieku rozpłodowym. Nie bawią mnie gadki o fizjologi małego człowieka i na pewno nie rozczula mnie jego akomodacja oka i nieskoordynowane ruchy, które to przez "wtajemniczone" mamusie odbierane są za uśmiech i radość na ich widok ... bosz, one serio nie mają pojęcia o rozwoju człowieka, ale nie szkodzi im to w dopisywaniu sobie jakiejś chorej i wyssanej nie powiem z czego ideologii.
oj słabiutko.

No ale to ja - jasno myśląca, czytająca i używająca mózgu, a nie jedynie emocji - jestem egoistką. Jestem egoistką, bo nie chcę - ku niezadowoleniu rodziny - powoływać na ten wstrętny świat dziecka, które ma za zadanie zaspokojenie instynktu, być obiektem miliarda zdjęć na serwisach, spełnienie chorych ambicji dorosłych (patrz: "małe miss", czy inny tego typu terroryzm)a potem być oddane do przedszkola i szkoły, a po powrocie do domu posadzone przed tv czy komputerem.

Bo skąd się biorą połmózgie dzieci w gimnazjum? Od takich samych rodziców. A rodzice nie widzą prostej zależności, że to oni są egoistami jakich mało robiąc sobie dzieci, z którymi po ok. 12 latach już nie ma co robić: na słodkie fociki na NK już za stare a na zachwycanie się kolejnym koślawym obrazkiem już nie ma siły... Co by tu począć? kolejne dziecko! koszmar! Bo są takie mądre, co ponownie zachodzą, bo to "cementuje związek"... matko i córko! ktoś im wszystkim zafundował chyba darmową lobotomię ...
no ale co, koza sokoła nie urodzi. Tyle na dziś. Tatusiom oberwie się już niebawem.

czwartek, 25 marca 2010

ludzie to największe draństwo

k*rwa mać!
i oto jest kolejny "człowiek", który zakatował psa na śmierć. Oczywiście miał rewelacyjny powód. Ale powód jest i tak nieważny, bo nie ma takiego powodu na świecie który mógłby usprawiedliwić coś takiego. Przysięgam, jakbym go dorwała w swoje ręce, poobcinałabym mu wszystkie członki tępym nożem, posoliła i patrzyła jak zdycha i gnije.
Zapewne jest tatusiem, mężusiem i katolikiem - a jakże - jak każdy tym kraju ...
Co lęgnie się w takich łbach bez mózgu?! Czy to coś ma jakiekolwiek przebłyski myśli?
Po raz kolejny: wróćmy do kar ze średniowiecza. Ten ciul powinien wisieć lub co najmniej zostać pozbawionym rąk! Nienawidzę takich "ludzi" i z całego serca życzę im najgorszej śmierci jaka istnieje.
Przecież to jakiś padalec bez skrupułów ... ciekawe jaką - zapewne "adekwatną" do czynu - karę dostanie to bydlę. Już się boję, bo skoro za niszczący całe życie gwałt w tym cudnym kraju jest "aż" trzy lata ...

siło wyższa, widzisz i nie grzmisz?

środa, 24 marca 2010

ludzie to świnie

dziś naprawdę niewesoło:
są ludzie, których nie ma już z czym porównać. Do zwierzęcia nie, bo jako miłośniczka zwierząt nie mogę pozwolić sobie na taką niesprawiedliwość. Do rzeczy też nie bo jeśli to "coś" ma jakieś uczucia, choćby złośliwość i głupotę, to znaczy że rzeczą nie jest ...
a jednak jest problem.
Skąd biorą się ludzie, których jedyną rozrywką jest dręczenie innych? I to różnymi metodami, np, kłamstwem, cynizmem, zalewaniem bezsensownymi i źle skleconymi mailami?
Dziwię się tym bardziej kiedy jest to osoba na dość wysokim stanowisku i zajmuje się edukacją. Która powinna mieć umiejętność rozpoznawania emocji i prezentować szeroko pojętą empatię ... a jednak nie, co tam, "podręczę ją trochę, naskarżę, nakłamię, podmienię jej umowę, poniżę" ... genialne! ta pani tak mnie "zmotywowała" do dalszej pracy, że niech ją szlag.

No tak, siedzę w tej całej "edukacji" i im dalej w las tym więcej drzew. Jest coraz gorzej. Nie wiem czy w każdym zawodzie tak jest, ale widzę, że metodycy i pedagodzy (do których, raczej niestety, należę) to najgorsze kanalie i półmózgi z jakimi miałam do czynienia w mym tak krótkim życiu. Oczywiście nie wszyscy, bo znam takich, którzy tak jak ja wpakowali się w tę jakże "uduchowioną" historię z nauczaniem z powołania w tle i po miesiącu też mieli dość ...
Już nie dziwię się, że jest takie pojęcie jak "nauczycielskie wypalenie zawodowe". Człowiek ma po prostu dość "mądrych" inaczej ludzi z pracy, dyrektorów i tym podobnych ...
ehh. gram w lotka. Marzę o wygranej - wtedy nie będę musiała pracować z ludźmi.

wtorek, 16 marca 2010

archetyp polskiej rodziny

tak, jestem okropna i będę teraz generalizować ale oto moje spostrzeżenia na temat młodej polskiej rodziny XXI wieku ...

on --> dresik, łańcuch u boku, baaardzo krótkie włosy, bądź zupełnie odwrotnie, długie tłuste i nieczesane, w ręku grająca komórka (masakra!), słownictwo na poziomie 3 kl. podstawówki i charakterystyczny bujany sposób chodzenia, o wykształceniu szkoda gadać: jest kierowcą albo jeszcze gorzej ...

ona --> żółte włosy z odrostami, 10 kg nadwagi, w najlepszym wypadku szkoła w trakcie dokańczania od lat kilku, zero ambicji i olewatorski stosunek do świata

brak ambicji cechuje oboje "rodziców", ich rodzice muszą im pomagać, bo przecież sami to sobie absolutnie nie dadzą rady. No i dziecko. Dziecko, które musi oglądać mamusię i tatusia z cygarem w zębach (ostatnio widziałam mamusię bez trzech zębów na przodzie...), słuchać ich "konwersacji" na poziomie "idź po fajki"-"nie chcę mi się" ... żałosne i doprawdy smutne.

Skąd biorą się tacy ludzie? Czemu państwo dokłada im do ich żywota? Nie rozumiem. Ja haruję jak głupia żeby się utrzymać i NIC absolutnie NIC w życiu nie dostaję za darmo! A takie nieroby (albo dziecioroby) i wywrotowcy, którzy tylko kombinują jak tu wyssać zapomogę, ulgi itp. dostają kasę za to że są leniami i lejbami. Bo jak nazwać kogoś komu nie chce się iść po gumkę do kiosku? A potem żal do całego świata bo "ojej, jestem w ciąży, co ja teraz zrobię, muszę iść do MOPSu albo zadzwonić do mamusi" ... Najgorsze jest to, że jest to podejście nie tylko 16-latek! 25-latki są równie upośledzone życiowo ...

Mnie osobiście nie mieści się to w głowie. Uważam, że skoro mamy tylko 1 życie to nie można tak sobie bimbać i olewać, że "jakoś to będzie" ... oj, nie - nie będzie. Mam nadzieję, że w końcu sprawiedliwości stanie się za dość.

sobota, 6 marca 2010

szkolnictwo

mam "przyjemność" uczyć w przedszkolu i gimnazjum ... widzę więc cały ten bajzel od przysłowiowej kuchni. Powiem Wam tak, nie jest dobrze. Ba, jest tragicznie!
Mądrzy ludzie pierdzący w stołek decydują o wieku dzieci, które mają obowiązek iść do szkoły, o jadłospisie w stołówkach, podręcznikach itd ... a potem na różnych stronach internetowych ze zdjęciami widzę taki oto obrazek: zgraja dzieciaków z ciężkimi plecakami i apel "nauczycielu! dziecko to nie Pudzian, nie udźwignie wszystkiego" czy coś koło tego ... czy ci jakże mądrzy homo sapiens (sapiens?)naprawdę nie wiedzą, że to nie nauczyciel decyduje o wadze podręcznika? że to szkoła i dyrektor mają prawo wybudować szatnie z zamykanymi szafkami dla uczniów?
najłatwiej zwalić na nauczyciela.

Tak a propos, polonistka do mamuni jednego z "orłów" z 1 gimnazjum: A wie Pani, on nawet nie zna hymnu narodowego. Jakie było jej zdziwienie jak usłyszała: "No oczywiście, że nie zna! Kto go miał nauczyć?" Normalnie bez komentarza.

Decydenci, ministerstwo edukacji pojęcia nie mają jak ich mądre ustawy i rozporządzenia działają w życiu... a raczej nie działają. W rezultacie "każdy orze jak może", czyli interpretuje sobie owe ustawy i rozporządzenia po swojemu, bo te mądrości nie są kompletnie przemyślane i dostosowanie do naszych realiów.
Pamiętam jak mój rocznik straszyli tzw. nową maturą i obowiązkową maturą z matematyki ... to była rzeź. Zwłaszcza, że całe liceum uczyliśmy się wg. "starych standardów" a tu o jakże fantastyczny pomysł - napiszą nową maturę! Gdyby ten mądrala jeden z drugim co to wymyślili pewnie przy piwie po konferencji mieli większą siłę przebicia to byłoby ze mną i połową szkoły kiepsko. Na szczęście burdel w ministerstwie przerósł wszystkich i nowa matura mnie nie chapnęła.
Ale burdel został. Konspekty, punktacje, średnie ważone i tego typu pierdoły w szkolnictwie wcale nie sprawiają, że jest bardziej fair, ani niczego nie ułatwiają. Ale brzmi tak mądrze i jest takie europejskie ... Powstaje kolejna tona makulatury. Tak jest w gimnazjum.

W przedszkolu jeszcze gorzej. Nie mówię o zwykłym przedszkolu - lepiej: unijny projekt prowadzony w przedszkolach. Tam wszyscy błądzą jak dzieci we mgle. Nie przeszkadza im jednak niedoinformowanie i bajzel bo sami tworzą owy bajzel jeszcze większym. Kosztem zwykłych pracowników oczywiście. Okazuje się, że pracodawca może [sic!] "podmienić" umowę o pracę, bo kwota się nie zgadzała! Oczywiście była za wysoka. Tym sposobem z 40 zł brutto (tak było podpisane) jest 34 zł brutto (na stronie bez mojego podpisu) a netto ok. 26 (!!!)
Gdybym wiedziała wcześniej to bym tego papierka nawet nie podpisywała, a teraz nie ma o co walczyć bo się okazało że mi pracodawca nie powiedział że owe 40 zł brutto to brutto ubruttowione (?! pierwszy raz w życiu słyszę o takiej głupocie) i że jest kolejna składka na coś tam bo pracuję w dwóch zakładach pracy ... rewelacja! i zamiast 260 zł, dostałam 190 ... bosko! nie wiem czy się z tego śmiać czy płakać ... tak w tym kraju traktuje się młodych pracowników. Nie informuje się ich o rzeczywistych warunkach pracy, bo nikt mądry by umowy nie podpisał, podmienia się umowy jak już pracownik jest w garści i wtedy dopiero tłumaczy dlaczego o tyle mniej dostanie za swą pracę ...
grupa unijna: 16 sztuk dziatek w wieku 3-5 lat. Większość nie rozumie polecenia "siadaj". Uczę ich ... angielskiego. Dzieci nie rozumieją po polsku, a co dopiero po angielsku. Jest ich za dużo. Zajęcia są za długie. Tak naprawdę angielski wcale nie jest dla nich czymś atrakcyjnym. Wolą bezmyślnie układać puzzle na chybił-trafił. A ja tańczę, skaczę, klaszczę, wymyślam gry i zabawy, biegam na rzęsach, piszę plany, czekam 2 miesiące na wypłatę, staję na rzęsach a jeden z drugim pyta po 10 min zajęć "a kiedy będziemy się bawić?". Ehh...a gdzie motywacja dla nauczyciela za całe to użeranie się? kasa-żadna, w dodatku dopiero dostałam pieniądze za styczeń, ilość pracy-masakra. Wniosek: nie opłaca się legalnie pracować. Niestety.

Muszę dodać jeszcze odrobinkę o kochanych rodzicach. Pani dyrektor w przedszkolu miała problemy ze złożeniem całej grupy, bo zajęcia dla grupy unijnej nie obejmują ... żarcia za darmo! Rytmika, logopeda, angielski, zajęcia z komputerem, opieka przez ponad 5 godzin dziennie gratis! Oj, a co moje dziecko będzie jeść? Tak bez jedzenia w przedszkolu? - zapytała zmartwiona mamusia. Usłyszała, że jeśli cała reszta atrakcji jest mniej ważna od obiadku to może lepiej powinna zgłosić się do MOPSu czy jakiejś darmowej jadłodajni a nie do przedszkola, bo w przedszkolu dziecko ma się głównie bawić i uczyć.
Co za bezczelność. Zrobić sobie dziecko, oddać po 3 latach do przedszkola by je nauczyli, nakarmili i wytarli nos jak się jedno z drugim posmarka i nic się dzieckiem już nie interesować. Pff... Widać które z 16 dzieci w grupie spędza czas z rodzicami w jakiś inny sposób niż oglądanie dobranocki czy zakupy. I wierzcie mi, nawet połowa z tych dzieci nie ma prawdziwie edukacyjnego kontaktu z rodzicami.
Z takim materiałem przyszło mi pracować ...

Nie, nie ma i nie będzie optymistycznego akcentu na koniec.

czwartek, 4 marca 2010

pierwszy czyli "a po co?"

Witam!
Mój pierwszy wpis - sprawdzający cały ten szajs z blogami.
Głównym zamiarem pisania jakichkolwiek wypocin jest wylanie całej żółci jaka zdąży nazbierać się w moich trzewiach w przeciągu dnia lub nawet kilku dni, czyli ulżenie sobie ... z uwagi na fakt, że w życiu codziennym co chwila mnie coś WNERWiA to pewnie będę męczyć potencjalnych czytelników każdego dnia.

tematy jakie będą na tzw. tapecie będą różne, ale generalnie żadne różowe kwiatki, słoneczka czy motylki ...

1. płaca w naszym zacnym kraju
2. praca w tymże
3. wyzyskiwanie młodych osób bez tzw. doświadczenia, znajomości wszystkich programów komputerowych, dziesięciu języków i bez prawa jazdy
4. puszczalskie małolaty
5. dresy, kibole, generalnie półmózgi
6. serwisy społecznościowe i bachory w avatarach
7. psie gówna na trawnikach i chodnikach
8. komunikacja - autobusy, tramwaje, pociągi
9. szkolnictwo (o fuj!)
10. ludzka zawiść i głupota

To tak bardzo w skrócie. Jeśli ktoś ma słabe nerwy, lepiej niech nie czyta. Nie przebieram w słowach, choć staram się unikać srogich wulgaryzmów. Wszystkie moje odczucia a więc i wpisy są maksymalnie subiektywne i oparte tylko na moim doświadczeniu bądź na doświadczeniu moich przyjaciół, krewnych, znajomych.
Koniec ogłoszeń. Rozejść się.